Znowu on. Znowu ten natrętny typ. Czego on ode mnie chce? Nie wystarczyło mu to, że skrzywidził moją rodzinę, moją siostrę? Chcecie wiedzieć co zrobił? ZGWAŁCIŁ JĄ! Robi tak z każdą. Teraz czycha na mnie. Ten sam człowiek sprzed 2 lat. Ten sam Niall. Niall Horan.
Mam dość tego typka. Wkurza mnie na maksa. Wpierw dziewczynę upija,a potem wykorzystuje. Cwel jebany. Teraz poluje na mnie aby naszą rodzinę totalnie wykończyć. To jakiś szaleniec. On chyba nie wie z kim zadziera.. Mnie tak łatwo nie wykorzysta. O nie!
W porównaniu do mojej siostry ja nie jestem tak łatwo wierna. Ze mną mu się nie uda. Nie pozwolę na to.
Niech on nie myśli, że mu tak łatwo pójdzie. Oj. Nie.
Ten dzień w końcu nadszedł. Pokłóciłam się z rodzicami. Niby taka mała drobnostka, a jednak wynikła z tego duża kłótnia.
U nas to normalka. Nie przejmujcie się. Nie chciałam tego więcje słuchać więc postanowiłam wyjść z tego domu.
Weszłam do jakieś pub'u. Nie obchodziło mnie nawet co się ze mmną stanie.
I właśnie nadszedł. Przybył słynny Niall Horan. Jemu się nie dam. Nie pozwolę mu się wykorzystać.
Zauważył mnie. Widział, że wypiłam kilka drinków, ale mam za silny organizm, żeby nie być czujną.
Podszedł. Nie chciałam z nim gadać, więc go od siebie odepchnęłam.
Myślał, że ten gest oznacza ,,Tak jestem wstawiona. Rób ze mną co chcesz, ale najpierw cię zignoruję''
Hahahah nie! To oznaczało: ,,Odwal się ode mnie''
Wiedziałam, że on nie odpuści więc wybiegłam z pub'u i wbiegłam w jakąś uliczkę. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. Wokół mnie były jakieś ciemne bloki i jedna mrugająca latarnia. Bałam się, ale nie wiedziałam którędy do domu. Nagle i ta latarnia zgasła. Co ja mam zrobić? Gdzie ja jestem?
Poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Moje serce tak waliło jakby zaraz miało mi wyskoczyć. Usłyszałam jak ta osoba mówi:
- Nie bój się to tylko ja.
- Ja? Czyli kto? - zapytałam
- N I A... Resztę sobie dokończ kochanie - odpowiedział
Przez moje ciało przeszły dreszcze. To był Niall. Jak on mnie znalazł? Co ja mam zrobić? Niech ktoś mi pomoże. Ja się go boję. Jego dłoń zjechała do moich dłoni. Kucnął przede mną. Przybliżył swoją twarz do mojej. Po chwili wyjął telefon i puścił z niego t ę p i o s e n k ę. Zawsze ją puszczał gdy chciał to zrobić. Znowu się do mnie przybliżył. Nie protestowałam. Dlaczego? Bo wiedziałam, że nie wydostanę się z tego miejsca, z tej ''pułapki''. Nie miałam jak. Poczułam lekkie muskanie w usta. Czyli tak on zaczyna?
Potem przeszedł w namiętne całowanie, ale nic nie wskazywało, że chce mnie zgwałcić.
- Pewnie myślisz, że chcę Cię wykorzystać - powiedział
- A nie? Z każdą tak robisz. - odpowiedziałam
On się nie odezwał. Złapał mnie za ręce i podnósł do góry. Chciałam się odezwać, ale zasłonił mi usta. Co on wyprawiał? Wsadził mnie do jakiegoś samochodu. Raczej było to jego auto.
Po 20 minutach jazdy znaleźliśmy się pod moim domem. Zamiast mnie zgwałcić odwiózł mnie do domu? Na co on zachorował?
Weszłam na schodek i usłyszałam jego głos
- Bądź jutro pod Big Ben'em o 12:00. Będę czekał.
I odjechał. Wolałam tam pójść, bo nie wiem co by ze mną było. Weszłam do domu. Poszłam pod prysznic i spać. Co pokaże dzień jutro? Boję się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz